Znowu?! Drugi raz Orton uniknął mojej koronnej akcji! Przecież to nie możliwe! Jak to w ogóle możliwe, że on ma jeszcze siły do kontrataków? Przecież to jakiś obłęd. Wszystko szło po mojej myśli, a ten ...parszywy sukinsyn wręcz mnie ośmieszył...Dosyć tego. Nie pozwolę się skompromitować. Nikt nie będzie sobie ze mną tak pogrywał. Stojąc naprzeciwko rywala miałem tylko jedno pragnienie - zmieść go z mojego ringu i raz na zawsze nauczyć szacunku, na który zasługuję. Za chwilę Holl of Pain przywita pierwszego członka.
Zaciskając pięść dałem wszystkim sygnał, że za chwilę cały swój gniew oraz siłę wyładuję na Randalu, który mimo wszystko był obolały, a dystans który nas dzielił nie był dla mnie żadną przeszkodą. Dlatego też krzycząc wniebogłosy posłałem rywala na lekko wyblakłą już matę aplikując mu potężny Clothesline. Po udanym ataku złapałem za górną linę którą zacząłem szarpać ile sił, wyładowując tym samym swoją wściekłość. Ring niemal zadrżał, a ja owładnięty furią i rządzą zemsty przeszedłem do dalszej kontrofensywy.
Odwracając się w stronę rywala wykrzyczałem głośno "TO JUŻ TWÓJ KONIEC!" by po chwili poczęstować go kilkoma silnymi stompami. Orton zaczął jęczeć z bólu, co było dla mnie niczym natchnienie dla poety. Wykorzystując jego stan, podciągnąłem go do narożnika, by po chwili samemu wejść na drugą linę. Groźne spojrzenie, które rzuciłem w stronę tych wszystkich głupich ludzi, wywołało u nich strach i przerażenie. Wiedzieli bowiem, że za chwilę wydarzy się coś, co może definitywnie skreślić ich pupila z tej rywalizacji. I tak też się stało.
Rozbujałem swoje ciało, wybiłem się z lin i wykonałem morderczy Slingshot Corner Splash!. Legend Killer był już całkowicie pod moim władaniem, jednak dla mnie ciągle było mało. Jestem bestią, która domaga się krwi i cierpienia. Dlatego też nie wahałem się ani chwili, tylko wstałem na nogi, zabrałem ze sobą rywala, chwyciłem go w charakterystycznej pozycji i z całej siły wbiłem go matę, wykonując wreszcie World's Strongest Slam.
"JESZCZE CI MAŁO? HA? TO PORADŹ SOBIE Z TYM" Szydercze słowa, które wyrwały mi się z ust, były niczym najbardziej trujący jad. Randal całkowicie oddał mi się we władanie, a ja dążąc do całkowitego unicestwienia rywala, chwyciłem go w pół i zapiąłem potężny Bearhug na środku ringu! To był jego koniec, a moja Victoria. Hall of Pain właśnie zyskał pierwszy skalp...
374/399