Witaj w moim świecie Edge. Pora się zabawić jak nigdy dotąd. Oportunista jednak nie chce mi ustąpić i rusza na mnie niczym byk co kończy się zwinnym unikiem. Wpada on w narożnik więc jest odwrócony do mnie tyłem, to dobra pozycja aby wykonać Backcracker. Edge momentalnie się podnosi co znaczy o jego świeżości. Obaj momentalnie przechodzimy w klincz. Dość długo się siłujemy, lecz w pewnym momencie wykonuję Knee Lift, po którym wrzucam jego głowę pod pachę, a następnie wykonuję Snap DDT. Czuję, że wygram ten pojedynek. Póki oponent leży na środku ringu ja wspinam się na narożnik, unoszę ręce do góry w geście tauntu, a następnie wzbijam się w powietrze i padam z impetem na rywala wykonując Diving Body Splash.

Przeciwnik zwija się z bólu, to dobry znak. Momentalnie się podnoszę, próbuję sparodiować Edge'a i odgarniam swe bujne włosy do tyłu w jego stylu. Kiedy ten już się podniesie ruszam na niego z impetem i wykonuję Running DDT. Edge trzyma się za głowę i leży w bezruchu już przez dłuższy czas więc pora na coś mocnego wprost z narożnika. Wzbijam się na szczyt tejże konstrukcji, a następnie z impetem wbijam się w niego Frogsplash zaaplikowany. Publika zareagowała ogromnym popem. Momentalnie się podnoszę i wyczekuję, aż Oportunista się również podniesie. Zachodzę go od tyłu, a gdy wstanie, łapię go w Nelsona i wykonuję Breakdown.

Przeciągam go na środek ringu i zapinam Bow & Arrow.

Czułem się, jakby każdy mój mięsień płonął. Wiedziałem, że muszę działać, gdyż nie dam rady się uwolnić... Widziałem już jak przez mgłę. Zacząłem kręcić głową, jak tylko mogłem, aby ją wyciągnąć i namieszać w uchwycie. Z racji tego, że ręce miałem wolne, zacząłem nimi szaleńczo uderzać tam, gdzie się dało. Nie skupiałem się na jednym miejscu, gdyż nie miałem czasu i zbyt mnie wszystko bolało. Krzyknąłem z bólu i wróciłem do kręcenia głową. Jericho trzymał już coraz słabiej, gdyż moje ciało było upocone i mokre. Dodatkowo próbowałem rękami zdjąć sobie uścick z szyi.Szarpnąłem kilka razy nogami, aby je wyciągnąć, jednak tutaj uchwyt był mocny. Machnąłem jeszcze wiele razy, przy tym kręcąc głową i waląc pięściami rywala. Uchwyt stawał się coraz słabszy, jednak ja miałem coraz mniej sił...szarpnąłem kilka razy nogami, mając nadzieję, że za chwilę puści... Zamknąłem oczy i ponownie krzyknąłem. Kręciłem cały czas głową i nogami, aż w końcu puścił lewą nogę... Poczułem ulgę, jednak to nie był koniec. Kopnąłem rywala wolną nogą i uderzyłem kilka razy z pięści. Best in the World dostając ciągle kolejne ciosy puścił moją drugą nogę i wyciągnąłem szybko głowę, wychodząc z Bow & Arrow.




Nie żeby coś ale dwie szanse jak na tyle ile przyjąłem to jest śmiech

Post powinien pojawić się do 00:00 w piątek gdyż jutro cały dzień nie bedę w domu i wróce dopiero późnym wieczorem kiedy to postaram się napisać posta

Kolejne potknięcie na mojej drodze ku victorii, było ich za dużo. Jericho jest jak kamyk w bucie, przeszkadza ale nie jest groźny. Teraz tego przeszkadzania było dość! Należało wyeliminować ten problem. Należało pokazać że to nie on tylko ja jestem najlepszy na świecie! Wstałem z maty cofając się w stronę narożnika. Przy pomocy lin wstałem na równe nogi i wyprostowałem plecy. Poza zwycięzcy, zwycięzca - określenie które jak ulał pasowało do mnie, i tylko do mnie. Ponowne spotkanie z Jericho było nieuniknione, znów 1 vs 1, lecz tym razem z pewną małą różnicą - to ja wygram. Wgniotę rywala w ziemię, to moje zadanie. Powoli opuściłem narożnik, byłem przygotowany, nic nie mogło mnie zaskoczyć. Przyszedł czas na ostateczne starcie, teraz wszystko może się zakończyć. Nie będę się oszczędzał, nie okażę litości, zrobię wszystko by wygrać. Wykonaliśmy w swoją stronę kilka kroków, teraz żaden nie miał odwrotu, brak możliwości ucieczki jeszcze bardziej podniósł adrenalinę zawodników którzy teraz mocno zbliżyli się do siebie. Dzieliły ich milimetry a Ci stali i patrzyli sobie głęboko w oczy, gdy nagle....Oportunista wykonał jedną ze swoich sztuczek i powalił Jericho Clotheslinem. Publiczność głośno krzykneła i zaczeła dopingować długowłosego blondyna. To będzie koniec!

Kuba prosił o nieco dokładniejsze uzasadnienie decyzji sędziego, a zatem oto i ono:

Kuba: Widać gorszy dzień. Brak pomysłu - to co opisywałeś samo w sobie nie porywało, jak i sposób w jaki to robiłeś (słowa i przenośnie w jakie ubrałeś swoją wypowiedź) dziś także nie porywał. Nie było aż takiego spokoju z jednoczesny wczuciem się w postać... widziałem dużo lepsze posty w twoim wykonaniu. Ogromny błąd ze zmianą osoby w której pisałeś.

Y2J. Na dobrą sprawę pierwsze 2 akapity też nie powalały. Źle stawiane przecinki czyniły post bardziej chaotycznym... ogółem do tego momentu nieco lepszy był rywal, jednak to co opisywałeś w 3 akapicie było wciągające, jak i sposób w  jaki to zrobiłeś nie pozostawiał wiele do życzenia. Ładne, klimatyczne zakończenie i, choć posty są na bardzo podobnym poziomie, dalej piszesz ty.

Dalej Y2J