Dziś mam ogromny zapierdol, jutro wyjeżdżam na cały dzień na wycieczkę. Czyli reasumując post pojawi się w Czwartek, przepraszam za opóźnianie...

Nagle na arenie zapadła grobowa cisza, publiczność wpatrzona w rampę wyczekiwała na rozwój wydarzeń. Wtem na arenie zapadł mrok, chwila niepewności zżerała wszystkich od środka gdy nagle wybił przerażający dzwon. Głuchym echem jego dźwięk rozniósł się po całej hali, nikt nie wiedział co to oznacza. Po chwili sytuacja się powtórzyła, tym razem jednak wydało się to jeszcze straszniejsze. W pewnym momencie na telebimie ukazał się film, który miał przygotować świat na jego nadejście. Wolna, budząca krew w żyłach melodia zwiększała napięcie. Nieopodal wejścia na arenę pojawiły się kłęby szarego dymu, zza których wyłaniała się postać. Wyskoki, długowłosy mężczyzna z kapeluszem na głowie zbliżał się ku kwadratowemu pierścieniu.

~ Please welcome, way to the ring, From Death Valley, Weight 299 lb, WWE Champion... The Undertaker! ~

Po krótkiej chwili wyłoni się zza zasłony szarości i wtedy wszystko się wyjaśniło. DeadMan powrócił! Po jego obu stronach wybuchł ognień, a On sam stał już przed miejscem mordu. Powolnie zwrócił się ku lewej stronie, by po chwili stojąc już na stalowych schodkach, światło zapaliło się na ciemno-niebieski kolor. Phenom przedostając się pomiędzy linami wszedł do ringu, stając na jego środku. Zdjął swój kapelusz jak i płaszcz i stanąwszy w jednym z narożników, wyczekując na rozpoczęcie starcia.