Ogłoszenie

Ogłoszenie:
 Ogłoszenie 
World Suchar Wrestling

Witamy na forum WWE - Suchar. Zapraszamy do gry!
OGŁOSZENIA:

Tytuł panelu
Treść i obrazek naszego panelu:

Napisz odpowiedź

Napisz nowego posta
Opcje

Kliknij w ciemne pole na obrazku, aby wysłać wiadomość.

Powrót

Podgląd wątku (najnowsze pierwsze)

Y2J
2013-12-13 21:13:57

BREAK THE WALLS DOWN!

To nie możliwe! Wygrałem! Nie mam sił już wstać, proszę sędziego, aby pomógł mnie znieść z ringu co też uczynił. Publika skanduje moje imię, czuję się wręcz niesamowicie.

Aidan
2013-12-13 21:08:17

Więc. Decyzja nie była łatwa, choć od razu miałem faworyta. Postanowiłem jednak, z uwagi na wyrównany poziom, poradzić się 2 sędziego.

Uzasadnienie nie będzie długie, bo paradoksalnie post był tak wyrównany, że prawie wszędzie staliście na niemal identycznym poziomie. Post Spajka był nieco dojrzalszy, miał swój klimat - ogółem poprawa względem poprzedniego posta i powrót do swojego stylu. Dziś jednak to nie wystarczy. Y2J miał nieco lepszy pomysł na akcję, to, co będzie opisywał, a przy tym miejscami wywarł na mnie wrażenie tym, jak to robił. Były ładne przenośnie... cóż, błędy w postaci źle postawionych przecinków zredukowane prawie do minimum, post nie jest chaotyczny (znalazłem 1 miejsce, ale to mało istotne). Dlatego też wygrywa Y2J, Chris Jericho!!!

PS: I jbc Spajku, barszcz to świetna zupa, tylko niestety długo się ją robi. Zwykle potrafią docenić ją ludzie, którzy czekają, aż się dogotuje i dopiero wtedy ją oceniają. Pomyśl o tym..

Y2J
2013-12-13 20:35:16

Stoję tam sam, a dookoła mnie Ci wszyscy ludzie czekający w niecierpliwości na jedno, który z dwóch gladiatorów stanie się zwycięzcą tego pojedynku. Gala spod niebieskiego szyldu zawsze cieszyła się sporą popularnością i przede wszystkim imponującą techniką zapaśników co sumowało się z najlepszą oglądalnością na różnorakich kanałach sportowych. Nie był to normalny pojedynek, teraz rozpoczęła się ostateczna rozgrywka, który z nas stanie się lepszy i bardziej zdeterminowany. Opierając się o narożnik, próbowałem wyrównać oddech, zwolnić szybko bijące serce jak i wyciszyć się. Przez całą walkę obserwowałem Edge'a, aby znaleźć słaby punkt, będący jego piętą Achillesową, mój wzrok skierował się na jego głowę. Dobrze wiem to ja, dobrze wie również on iż w tym pojedynku skupiałem się na osłabieniu tej części ciała. Wybijając się z narożnika uniosłem ręce w górę pokazując mu, iż chcę wejść w klincz, aby sprawdzić ile sił mu jeszcze zostało. Nie byłem pewny tego co robię, gdyż sam jechałem na rezerwie i jakikolwiek wysiłek mógł skończyć się fatalnie ale z tego słynąłem, w końcu to ja jestem najlepszy na świecie w tym co robię a pierwsza myśl jest zawsze, ale to zawsze najlepsza dlatego wchodząc z nim w klincz z myślą aby nie było widać zmęczenia jakie ogarnęło moje ciało.

Wielka arena, zwana również koloseum naszych czasów wypełniona jest po brzegi wrzeszczącymi fanami skandującymi "Y2J, Y2J". Oglądają oni jak dwóch gladiatorów siłuje się w środku ringu i jak widać mają swego ulubieńca, któremu kibicują.

Kiedy słyszę te piękne odgłosy, które skandują me imię, zrobiło mi się cieplej w środku, to uczucie zagrzało mnie do walki i postanowiłem sobie, że dla tych fanów siedzących dookoła mnie pójdę nawet w ogień, w sumie już wszedłem do piekła, piekła zwanego ringiem!

W moich mięśniach jest już co raz mniej siły, mam nadzieję, że z Edge'm jest to samo, bo za chwilę pęknę. Jeszcze nigdy w życiu nie walczyłem w tak zaciętym pojedynku. Po paru chwilach przeciwnik wymięka, traci kontrolę nad ciałem i oddaje mi się. Oczywiście jest to miły prezent, który pomoże mi wygrać mecz. Trzymam jego głowę pod pachą, więc wykorzystuję to i wynoszę go do góry, aby po chwili runął na ziemię niczym grom z nieba - Vertical Suplex. Publika wpadła w szał, gdy widzi jak ich ukochany zawodnik wygrywa ten pojedynek. Nie mam zamiaru zwlekać ani chwili dłużej, próbuję się podnieść z ziemi, ale o dziwo nie mogę. W bólu i cierpieniu jakimś cudem doczłapuję się lin, za których pomocą wstaję, lecz nie mam sił utrzymać się o własnych siłach, dlatego opieram swe ciało o liny i wsłuchuję się w śpiewy fanów.

Minęło już parę sekund, a Edge nadal się nie podniósł, czyżby stracił przytomność? Chyba tak, ale lepiej nie wywoływać wilka z lasu, bo ma być to zdrowa rywalizacja, a nie tragedia na ringu. Zbieram w sobie jeszcze przez pewien czas siły i wreszcie ruszam do lin po drugiej stronie, aby na nie wskoczyć i wybić się prosto na brzuch Oportunisty wykonując Lionsault. Publika ponownie wpada w zachwyt, serce bije jak oszalałe, czuję że dokończę ten pojedynek choćbym miał paść, ale to zrobię dla mych fanów. Sędzia sprawdza czy wszystko dobrze z naszym stanem zdrowia, ja podnoszę głowę w jego stronę i łapię się sędziowskiej koszuli, by przy jej pomocy się podnieść. Wyczekuję na Edge'a, który również z pomocą sędziego się podnosi, a następnie wyskakuję w stronę jego twarzy wykonując Codebreaker. Ogromny pop słychać z trybun, a ja ostatnimi siłami padam jak trup na ciało Edge'a i przypinam go na środku ringu.

Klocuch
2013-12-13 20:13:46

Byłem zbyt pewny siebie, zaślepiony przez swoją własną głupotę. Nie doceniłem mego rywala i słono za to zapłaciłem. Ledwo zdołałem uciec przed ostatecznym ciosem, lecz ten zryw przywrócił mi nadzieję. Jeszcze nic nie jest stracone, moge wszystko naprawić. Muszę zacząć wszystko od nowa, odrodzić się niczym feniks odrodził się z popiołów. Ta walka z pewnością przejdzie nie jako do historii i zostanie zapamiętana na długo, lecz jeśli ludzie mają o mnie pamiętać niech pamiętają o zwycięzcy. Muszę się wyczyścić, zrestartować umysł, zapomnieć o wszystkim co było do tej pory i zacząć od nowa. Podniosłem się z maty pomagając sobie przy tym linami, dostałem tęgie lanie które będzie odbijać się przez jakiś czas ale muszę to pominąć, pozostawić ból na później i skupić się na ostatecznym starciu. Stanąłem na nogach, wyprostowałem plecy, nie poddam się, nie przywykłem do tego jestem wojownikiem.Wyszedłem z narożnika, nadchodził ostateczny moment, teraz wszystko się wyjaśni. Chris także zmierzał w moją stronę, był pewny siebie a na jego twarzy gościł arogancki uśmiech, utknąłem w jego świecie z którego wciąż szukam wyjścia. Zatrzymaliśmy się kilka metrów od siebie, fani wstrzymali oddechy, to był kulminacyjny moment tej walki, moment który wyjaśni wszystko.Nie chcieliśmy dłużej czekać, chcieliśmy to już sobie wyjaśnić dlatego starliśmy się ze sobą w bezpośrednim klinczu. Wszystkie moje mięśnie pracowały, połączyły się w jedność, współgrały ze sobą w harmonii, lecz teraz bardziej liczyło się to który dłużej utrzyma, który z nas będzie odporniejszy psychicznie. Klincz trwał kilka ładnych chwil i co raz bardziej męczył nasze ciała, byłem coraz bardziej spychany przez rywala, ulegałem, dawałem z siebie wszystko - bez skutku. Jednakże w pewnym momencie dostałem impulsu który napędził me ciało jak paliwo rakietowe, czułem się jak nowo narodzony, wszystkie moje obawy zniknęły. Udało mi się przeciążyć rywala, Jericho poczuł że przegrywa - puścił uchwyt. Momentalnie odskoczył, bał się. Dzieliło nas nie wiele. Prowokowałem Jericho, jego jedyną szansą był bezpośredni atak a ja byłem na to przygotowany. Chris małymi kroczkami zbliżał się w moją stronę, starał się uśpić moją czujność niestety to mu się nie uda. Obserwowałem rywala, mierzyłem go wzrokiem a ten nagle ruszył, szarżował na mnie jak wściekłe zwierze. Nie uciekałem tylko cierpliwie czekałem, czekałem na idealny dla siebie moment. Gdy Jericho był już kilka kroków ode mnie ustawiłem się. Chris niczego nie podejrzewał, lecz była to moja pułapka, dowiedział się o tym gdy leżał na macie po otrzymanym Flapjacku. Teraz moim jedynym pragnieniem było sprawienie aby rywal cierpiał, nic więcej mnie już nie obchodziło. Podszedłem do Jericho i jak szaleniec okładałem go kopniakami , nie zwracałem uwagi na nic, tylko na krzyki mojego rywala które z każdym uderzeniem stawały się głośniejsze. W pewnym momencie zaprzestałem swych działań, podniosłem bezwładne ciało Jericho i wykonałem Half Nelson Facebuster. Uśmiechnąłem się pod nosem, nie był to koniec męki dla mojego rywala. Podniosłem go i wsadziłem jego głowę między nogi. Wyniosłem go i przytrzymałem aby podnieść napięcie po czym energicznie rzuciłem na matę wykonując Powerbomb. Koniec jest blisko

Aidan
2013-12-13 17:32:07

Y2J na fali. Po kolejnej nawałnicy uderzeń szykuje się do zakończenia pojedynku, kiedy Edge nieoczekiwanie acz ku uciesze mniej więcej połowy areny odpycha przeciwnika, po czym zachwiawszy się, pada niczym trup. Zebrani na arenie ludzie powstali z miejsc. Wszyscy, bez wyjątku. Obaj gladiatorowie przeturlali się w okolice najbliższych narożników, gdzie mobilizują resztki energii do ostatniego wysiłku. Koniec batalii zbliża się wielkimi krokami...

Ostatnie kto ładniej. Oczekuję długości około 400-500 słów, jednak nie musicie się aż tak ściśle trzymać limitu. Chcę jedynie poczuć tą dramaturgię, emocje... do dzieła!

Klocuch
2013-12-13 17:24:01

Znalazłem się w beznadziejnej sytuacji, nie wiem co się ze mną dzieję. Wiem jednak iż potrafię powstać i walczyć. Jericho szykuje się do swojej akcji kończącej, Codebreaker i pin, to mnie czeka jeśli nie zareaguję. Muszę się śpieszyć! Chris łapie mnie za ramiona i wyskakuje, jeden ruch, muszę zareagować. Jedyne co robię to poprostu odpycham rywala. Jego chwyt nie był pewny, nie spodziewał się ataku więc dałem radę cisnąć nim o matę. Jeszcze nie wszystko stracone!

Aidan
2013-12-13 16:55:14

Wybaczcie błąd, sugerowałem się nieaktualnymi danymi. Przepraszam zarówno Y2J'a jak i jego rywala. Bywa.
Kontra przed akcją kończącą, rywal już dotyka twoich ramion i wybija się w powietrze.

Y2J
2013-12-13 15:42:05

Edge jest już nieprzytomny, ja po prostu muszę to wykorzystać. Podchodzę do lin, następnie odbijam się od dolnej liny i padam na oponenta Lionsault. Publika podnosi się z krzeseł, będą dopingować swego ulubieńca na stojąco w tych jakże ważnych dla niego chwilach. Ja wynoszę za ten czas ręce do góry w geście tauntu i wyczekuję aż Edge się podniesie, następnie naskakuję na niego i wykonuję Codebreaker. Następnie pinuje na środku ringu. It's over!

MArin
2013-12-13 15:31:54

Dalej Y2J

Y2J
2013-12-13 15:24:26

Rywal odbił mój pin, ta informacja przybiła mnie jeszcze bardziej, ale nie mogę się poddać. Zauważyłem, że gdy było nas trzech w ringu nie radziłem sobie, lecz kiedy doszło do bezpośredniego starcia, wgniatam Edge'a w ziemię. Obaj stoimy naprzeciwko siebie i wchodzimy w klincz. Dość długo się siłujemy, ale w pewnym momencie wymierzam kopnięcie w brzuch, po którym oponent kuli się, a następnie wykonuję Stunner. Po tym zagraniu padam na matę ledwo przytomny, nie mam już sił na kontynuowanie walki, ale coś w środku każe mi skończyć co zacząłem. Za pomocą lin podnoszę się i zanim jeszcze Oportunista wstał, wspinam się na narożnik. Kosztuje mnie to naprawdę wiele sił, lecz opłaca się wykonać tak ryzykowny lot, który może przesądzić o tym pojedynku. Wskazuję swą dłonią łokieć, a następnie wyskakuję i z impetem wbijam się łokciem w ciało przeciwnika - Diving Elbow Drop zaaplikowany! Publika wpada w szał po tej niesamowitej akcji wykonanej przeze mnie, uczucie dumy jest niepowtarzalne, ale ja chcę już to zakończyć. Podchodzę do przypięcia 1..2...Kick Out! Znowu? Sędzia wylicza nas, lecz zatrzymuje się przy 7, kiedy już stoimy na prostych nogach. Ponownie sygnalizuję klincz, w który wchodzimy. Długo przepychamy się lecz w pewnej chwili puszczam, bo uważam że dłużej nie wytrzymam. Edge nie wie co robić więc stoi w miejscu, ale to był jego największy błąd ponieważ ja w tym momencie wykonuję mu Step Up Enzuigiri.

Aidan
2013-12-13 15:09:14

Kuba prosił o nieco dokładniejsze uzasadnienie decyzji sędziego, a zatem oto i ono:

Kuba: Widać gorszy dzień. Brak pomysłu - to co opisywałeś samo w sobie nie porywało, jak i sposób w jaki to robiłeś (słowa i przenośnie w jakie ubrałeś swoją wypowiedź) dziś także nie porywał. Nie było aż takiego spokoju z jednoczesny wczuciem się w postać... widziałem dużo lepsze posty w twoim wykonaniu. Ogromny błąd ze zmianą osoby w której pisałeś.

Y2J. Na dobrą sprawę pierwsze 2 akapity też nie powalały. Źle stawiane przecinki czyniły post bardziej chaotycznym... ogółem do tego momentu nieco lepszy był rywal, jednak to co opisywałeś w 3 akapicie było wciągające, jak i sposób w  jaki to zrobiłeś nie pozostawiał wiele do życzenia. Ładne, klimatyczne zakończenie i, choć posty są na bardzo podobnym poziomie, dalej piszesz ty.

Macio
2013-12-13 14:03:03

Y2J - zabrakło przecinków w wielu miejscach, moim zdaniem za słabo opisane zderzenie, pomysł dobry ale było to najważniejsze w poście i powinieneś bardziej to wyeksponować. Post jednakże ładny.

Kuba - końcówka zniszczyła tego posta, przeszedłeś nagle z 1 osoby do trzeciej co wyszło tragicznie, znów post chaotyczny. Błędów żadnych nie zauważyłem.


Cóż, decyzja nie łatwa ale wygrać może tylko jeden... Tak naprawdę zaważyła beznadziejna kńcówka w poście Kuby i pomysł Y2J'a.

DALEJ PISZE CHRIS JERICHO!

Klocuch
2013-12-12 22:54:48

Kolejne potknięcie na mojej drodze ku victorii, było ich za dużo. Jericho jest jak kamyk w bucie, przeszkadza ale nie jest groźny. Teraz tego przeszkadzania było dość! Należało wyeliminować ten problem. Należało pokazać że to nie on tylko ja jestem najlepszy na świecie! Wstałem z maty cofając się w stronę narożnika. Przy pomocy lin wstałem na równe nogi i wyprostowałem plecy. Poza zwycięzcy, zwycięzca - określenie które jak ulał pasowało do mnie, i tylko do mnie. Ponowne spotkanie z Jericho było nieuniknione, znów 1 vs 1, lecz tym razem z pewną małą różnicą - to ja wygram. Wgniotę rywala w ziemię, to moje zadanie. Powoli opuściłem narożnik, byłem przygotowany, nic nie mogło mnie zaskoczyć. Przyszedł czas na ostateczne starcie, teraz wszystko może się zakończyć. Nie będę się oszczędzał, nie okażę litości, zrobię wszystko by wygrać. Wykonaliśmy w swoją stronę kilka kroków, teraz żaden nie miał odwrotu, brak możliwości ucieczki jeszcze bardziej podniósł adrenalinę zawodników którzy teraz mocno zbliżyli się do siebie. Dzieliły ich milimetry a Ci stali i patrzyli sobie głęboko w oczy, gdy nagle....Oportunista wykonał jedną ze swoich sztuczek i powalił Jericho Clotheslinem. Publiczność głośno krzykneła i zaczeła dopingować długowłosego blondyna. To będzie koniec!

Y2J
2013-12-12 17:40:21

Dopiero teraz udało mi się stanąć na równe nogi i jak widać wykorzystałem tą szansę. Udowodniłem, że naprawdę jestem najlepszym na świecie. Błądziłem myślami, wydawało mi się przez pewien czas że to sen, ale jednak nie... Marzenia się jednak spełniają.

Stojąc na prostych nogach wsparty linami, patrzyłem na poczynania przeciwnika, który stał przy narożniku i patrzył na mnie. Wiedział iż zainkasowałem więcej, dlatego będzie chciał to wykorzystać by powalić mnie lub wykorzystać jakiś mój błąd, aby zgarnąć zwycięstwo. Nie tym razem pomyślałem wybijając się z miejsca i kierując  w stronę Oportunisty. On zrobił identycznie to samo i tak oto zderzyliśmy się na środku ringu podwójnym Clotheslinem. Sędzia sprawdzając nasz stan pochylił się a ja chwyciwszy się jego ubrania wstałem. Spoglądam na Edge'a, widać na jego twarzy zamroczenie i grymas bólu.

Publiczność przeżywa te arcyważne chwile razem ze mną i dopinguje mą niesamowitą osobę ciepłymi słowami. To miłe uczucie jak dopingują najlepszego na świecie. Nie pokazuję tego pięknego uczucia na sobie, lecz tam gdzieś w środku, w moim sercu zrobiło się cieplej. Twarz przybrała bladych barw, stuprocentowe skupienie i pokerowa twarz nie opuszcza mnie. Złapałem dwa silne oddechy by po chwili rzucić się na ciało przeciwnika z próbą zakończenia spotkania 1... 2... Kick Out! Opadłem na ziemię z miną, która mówiła jedno - walka jeszcze się nie zakończyła a dopóki trwa nadzieja jest nadal, wiedziałem to dlatego próbowałem dalej...

Klocuch
2013-12-11 22:01:49

Post powinien pojawić się do 00:00 w piątek gdyż jutro cały dzień nie bedę w domu i wróce dopiero późnym wieczorem kiedy to postaram się napisać posta

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi