Ogłoszenie | |||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Tytuł panelu
Treść i obrazek naszego panelu:
Napisz odpowiedźPodgląd wątku (najnowsze pierwsze)
Pac - bardzo ładny post, wszystko opisane świetnie, nie licząc kilku błędów, które w tym przypadku się nie liczą. Treść była świetna, naprawdę brawa.
Widownia zaczęła klaskać i wykrzykiwać imiona swoich ulubieńców. Ich radość z powodu tego widowiska, którego nie powstydziłby się sam cesarz Rzymu podczas Igrzysk, jest nie do opowiedzenia. Cieszą się, w końcu ich kasa procentuje - walki o tej jakości nie widuje się codziennie, tym bardziej na zwykłej tygodniówce. A w kwadratowym pierścieniu dwójka gladiatorów, którzy zamiast mieczy i tarcz mają swoje ciała i umiejętności, leżą po środku, oddychając spokojnie. Pierwszy z nich, Hardy, leży nie z powodu zmęczenia, czy katuszy jego materii. Od spoczywa na środku czworokąta tylko dlatego, że został zaskoczony. Jest zadziwiony tym, że po takim mordobiciu, jakim mi sprawił, wydostałem się z jego firmowej dźwigni. Za to ten drugi... Ja... Leżę z powodu cierpienia. Padlina, która ze mnie została, nie jest chyba dalej zdolna do walki. Tylko porządny kop adrenaliny i masturbacji może mnie podnieść. Ale cóż, walić przy ludziach nie będę, zostaje adrenalina. Powoli moje ciało drga w chęci podniesienia swego jestestwa z pionu. Mój partner, Sami, który już wypoczął, niemalże lata na tym apronie, zagrzewając i dopingując mnie, bym wstał i walczył, albo bym zmienił się z nim, by mógł on zakończyć panowanie tego pyszałka pomiędzy linami. Za to Fandango stoi spokojnie - jakby wie, że nic dobrego mu nie przyniesie nadmierna radość, gniew, doping, czy jakiekolwiek inne emocje. On wie, że to sprawa pomiędzy swoim partnerem, a mną. To wszystko dzieje się w tych kilku sekundach, które wydaję się, dla mojego umysłu, całą, cholerną, wiecznością.
Udane, Opis Sytuacji na mhm... 3 strona ale daję wam 250 słów. Jeśli wygra Jeff - może kończyć walkę, a jeśli Pac walczymy dalej.
Kiedy? Wszedłem do tej walki tylko po to, by stać się lalką, którą mój dzisiejszy rywal miotał jak... No właśnie, szmacianą lalką. A teraz ta bolesna dźwignia... Sędzia natychmiast podszedł, pytając się, czy się poddaję. Cholera, mam wielką ochotę to zrobić, ponieważ cierpienie jest nie do opisania. Jednak mam na nie sposób. Muszę tylko trochę się przemęczyć. Jestem w firmowym uchwycie mojego rywala, znanym mi od poszewki. Po chwili namysły zagryzam zęby i podnoszę się na rękach. Muszę olać na chwilę gehennę, która poniewiera mym ciałem i iść dalej. Teraz albo nigdy. Szybko przekręcam się na plecy, licząc na to, że Enigma zachowa się tak jak chce. Więc jeżeli chce utrzymać te trzymanie, to musi poluzować ręce i powrócić ze mną do początkowej pozycji. I tak właśnie zrobił. Dźwignia poluzowana, teraz kolejna część planu. Z łatwością teraz mogę podkurczyć do siebie nogi. A nieprzyjaciel dalej chce mnie ujmować, tak więc zmuszony jest trochę podejść. A nie oszukujmy się, Jeff Hardy nie jest wielkim siłaczem, więc robi wszystko, co chcę. Więc wiem, co robić dalej. Enigma jest niesamowicie blisko mnie, więc spokojnie sięgam mocnymi punchami w jego twarz, przez które dzisiejszy wróg mocno luzuje dźwignie. Teraz wystarczy mocno wyprostować nogi, by go wypchnąć. To właśnie robię, a Jeffrey pada na matę.
1 szansa na wyjście!
Stwory znacząco podgrzewają atmosferę. Chcą poprzez pozytywne wibracje przesłać siły, które są tak w tym momencie upragnione przez Charyzmatyczną Enigmę. Między nim, a swoimi wiernymi fanami panuje bardzo ciekawa relacja. Obie strony są od siebie uzależnione. Jedna bez drugiej nie miałaby jakiegokolwiek sensu. Jeff jako pierwszy poderwał swoje zmęczone ciało do stójki. Rękoma poprawił spocone już włosy do tyłu, ponieważ nie zamierza stracić oponenta z pola widzenia. Zbliżył się do niego poprzez wykonanie trzech krótkich kroków. Złapał niezwłocznie dolne kończyny Paca, które pod wpływem szarpnięcia wyprostowały się. Następnie prawą nogę ułożył tuż za lewą tak, iż ta pierwsza opierała się na chudziutkiej łydce. Kolejnym etapem było wykonanie kilku chwytów rękoma, można by rzec, iż wykonał po prostu delikatne korekty ułożenia własnych rąk, tak aby nogi wroga nie wyślizgnęły mu się podczas przewrotu, który był kolejnym etapem dźwigni. Tak jak przed chwilką zostało powiedziane, Hardy mocno zaparł się na własnych nogach i ze wszystkich sił obrócił nemezisa na brzuch. Mamy dźwignię o nazwie *SUB* Spine Line Stwory siedzące na widowni zaczęły momentalnie skandować : Tap out! Współcześni gladiatory warto zaznaczyć, że są w centrum oktagonu.
Poproszę na wszelki wypadek o dodatkowy czas ze względu na strasznie słabo działający internet. Z trudem teraz wbiłem na forum. Proszę o wyrozumiałość.
Pac zmęczony, zmordowany, zdekoncentrowany, zamroczony i można by tak przez wiele minut wymieniać jaki aktualnie posiada stan jego organizmu, siedzi w narożniku, w którym kilka sekund temu został sprytnie zaatakowany przez Enigmę. Ciężko łapie oddech. Jego klata rytmicznie wybija rytm. Jest bezbronny niczym dziecko w piaskownicy. Jeffrey wie, że musi pójść za ciosem. On czuje, iż jego stwory domagają się akcji. W końcu sam ich do tego przyzwyczaił. Skoncentrowany i ostrożny wrestler z kilku kroków ruszył w stronę nic niespodziewającego się przeciwnika. W odpowiednim momencie wybił się delikatnie do przodu. Rękoma złapał się za trzecią, górną linę. Lewą nogę oparł tymczasem na drugiej, którą się natychmiast odepchnął. Mocno odchylił się do tyłu i zaatakował z dwóch nóg wroga akcja Hardyac Arrest . O mój Boże. Co za impet uderzenia. Czy wszystko w porządku z uciążliwym wrogiem? Sędzia sprawdził stan zawodnika, lecz nie zaprzestał zmagań. Charyzmatyczny stwór nie tracąc tempa ponownie złapał mocnych chwytem za bezwładne nogi. Delikatnie je pociągnął, ale wróg nie zamierza popuścić. Hardy katem oka zauważył, iż ten dziwak pochwycił drugą linę swoimi wolnymi rękoma. Ekstremalny lotnik słynie z twórczości i pomysłowości, przez co bez problemu wykorzystał zaistniałą sytuację. Z całej siły wzbił ciało oponenta w górę i wymierzył mu Turnbuckley Aley Oop + Groin Leg Drop
Piękny post, Dalej
Wszystko poszło zgodnie z planem Jeffa Hardyego. Jego oponent Pac po zainkasowaniu kilku skutecznych akcji leży nieopodal lin. Enigma aktualnie znajduje się na środku oktagonu. Z ogromnym skupieniem przygląda się przeciwnikowi. Co tym razem wymyślił ten tajemniczy i zarazem nieprzewidywalny wrestler. Po upływie kilkudziesięciu sekund, wróg powoli i z ogromnymi problemami starał się podnieść z chłodnej maty ringowej. Wygląd jest prze komiczny. Ręce, jak i nogi trzęsą mu się niczym galaretka doktora Edkera. Kiedy tylko jego nogi się wyprostowały, Jeff błyskawicznie ruszył. Jest pochylony niczym zawodnik atletyczny, gdyż w ten sposób chce ograniczyć opór powietrza. W odpowiednim momencie zmienił znacząco ukształtowanie ciała. Enigma wykonała akcję pod nazwą Clothesline to Outside! Pac wylądował poza ringiem, lecz wcześniej dla urozmaicenia wyrzucenia, wywinął efektownego orzełka. Guru stworów, czy też kreatur podszedł do lin, ponieważ zdawał sobie sprawę, iż jego oponent będzie chciał ponownie zawitać w oktagonie. Kiedy tylko ten obrócił się przodem do apronu, został poczęstowany Baseball Slide, przez co z ogromnym impetem uderzył plecami o bandę otaczającą fanów od współczesnych gladiatorów.
Pac - mógłbyś napisać trochę więcej słów, 200 parę na 40 to stanowczo za mało. Ale przejdę do samego posta, początek nawet fajny tylko 2 czy 3 zdania były jakieś takie bez sensu, lecz ogólnie ładnie. Całe twoje Kto Ładniej mi się podobało tylko ta cała masturbacja... Niby gimmikc, ładnie ukazany ale bez przesady, mnie używaj tego w postach, bo nie działa to dobrze na twoje ładne prace.
W końcu nadeszła odpowiednia pora na Charyzmatyczną Enigmę. Stwory, które pojawiają się podczas występów Jeffa dały o osobie współczesnym gladiatorom znać poprzez głośny i zarazem energiczny doping. Oczywiście adresatem takiego zachowania jest ich guru, Pan Hardy. Lotnik doskonale zdaje sobie sprawę, że musi dać z siebie wszystko aby udowodnić swoją wartość. Jest gotów przejąć odpowiedzialność, jaką jest poprowadzenie swojej drużyny w stronę glorii i chwały. Ekstremalna Enigma nie tracąc cennego czasu, niezwłocznie udała się do środka oktagonu pomiędzy drugą, a trzecią liną. Kątem okna bacznie przygląda się swojemu przeciwnikowi, którym w tym momencie został Pac. Zawodnicy bardzo powoli zataczają charakterystyczne okręgi. Żaden nie zamierza popełnić głupiego błędu, który może przekreślić szanse na odniesienie sukcesu. Tempo chwilowo zamarło. Fani zgromadzeni na arenie nie są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Domagają się zwarcia, a co za tym idzie walki. Nie przyszli tutaj aby oglądać krążących i pasywnych wrestlerów. Jeffrey postanowił zrobić pierwszy krok. Nagle zniwelował dystans dzielący go od przeciwnika. Powoli, delikatnie i subtelnie wysunął prawą rękę. W tenże sposób chce zachęcić wroga do zainicjowania klasycznego klinczu. Guru stworów nie naciska na Paca. W spokoju oczekuje na rozwój sytuacji. Co kilka sekund uśmiecha się, przez co obrazuje wszystkich w koło swoją pewność siebie. Nagle oponent połączył swoją prawą rękę, z wysunięta górną kończyną Enigmy. Tylko na to czekał. Ekstremalny lotnik wymierzył błyskawiczny Gut Kick, który wylądował na podbrzuszu. Pac zgiął się niczym złamana zapałka pod wpływem nacisku kciuka. Grzechem byłoby nie wykorzystanie tego daru od losu. Nie zwalniając tempa kolejnym etapem planu było jeszcze większe zamroczenie wroga. Również opalenie go do parteru jest wskazane w tej chwili. Charyzmatyczna Supergwiazda błyskawicznie i mocno zapięła uchwyt wokół szyi Pac`a. Następnie Jeff zgiął nogi w kolanach, na niewielką odległość oderwał je od podłoży, po czym przysiadł na owej macie. W konsekwencji tej prostej sekwencji, oponent zainkasował manewr spod szydla Sit-Out Jawbreaker.
Z uśmiechem na twarzy obserwowałem, jak Sami zamiata kwadratowy pierścień tym pedalskim tańcerzykiem. Niestety, dużo cierpienia przyniósł mi także widok, jak mój partner dostaje od niego bęcki. To nie do pomyślenia. Wystawiłem dłoń, czekając na zmianę, ponieważ chciałem w końcu zawalczyć, pokazać, kto tu jest górą, pokazać, jaka wielka jest siła współpracy i masturbacji! Tak jest! Przybił piątkę! Wybuchł niesamowity pop i rozbrzmiał chant: "MASTURBATION!" Czyli teraz ja wchodzę do gry! Wkroczę do walki, po raz kolejny kpiąc z rywali i siły grawitacji. Sami próbuje wykonać swój markowy ruch, jednakże Fandango jakoś uciekł i zmienił się z Hardym... To był moment. Poczułem dziwne spazmy w organizmie. Nerwy? Stres? Nie wiem. Wiedziałem tylko, że Sami zeszedł już na apron, a ja dalej na nim stałem. Spoglądałem tylko na Hardy'ego i widziałem, jak biegnę w moją stronę. Dalsze moje czyny to po prostu był impuls. Coś, co podpowiedział mi instynkt, ten, który każe mi jest, pić, spać i masturbować się. Złapałem się mocno dłońmi lin, naskoczyłem na nie, odbiłem się nimi i poczęstowałem nogami mojego pędzącego rywala. Wprost w twarz potężny Springboard Missile Dropkick. |